Antoni Kostka
Ilu turystów kompensuje utratę przychodów z prac leśnych w Birczy? 600? a może jednak 50?
Wójt gminy Bircza, pan Grzegorz Gągola kilkukrotnie w swoich wystąpieniach (film) powołuje się na swoje wyliczenia mówiące o tym, ilu musiałoby przyjechać do jego gminy turystów, żeby zrekompensować ograniczenie prac leśnych w przypadku powołania Turnickiego Parku Narodowego lub rezerwatu. Z moich obliczeń wynika, że w wynikach różnimy się przynajmniej o rząd wielkości. No, ale mogę się mylić; więc, jesli tak jest, będę wdzięczny za korektę moich rachunków...
1) O ile zmniejszy się powierzchnia lasów gospodarczych w gminie jeśli zostanie utworzony park narodowy lub rezerwat?

Lasy zarządzane przez nadleśnictwo Bircza to obszar 27,634 ha. Wśród nich 26,087 ha to lasy gospodarcze (po odjęciu powierzchni rezerwatów). Należy wnioskować, że suma 14 mln zł (o takiej wspomina wójt) przeznaczane przez nadleśnictwo na prace w lasach dotyczą tej właśnie powierzchni. Ale nadleśnictwo Bircza i gmina Bircza to jednak zupełnie inne tereny. Nadleśnictwo jest o wiele większe, lasy państwowe w obrębie gminy Bircza to tylko 14,374 ha, ale z tego cześć jest położona w obrębie nadleśnictwa Dynów; w obrębie nadl. Bircza to 11,446 ha, a po odjęciu powierzchni 2 rezerwatów dochodzimy do powierzchni 11,119 ha. Powtórzmy: lasy gospodarcze podległe nadleśnictwu Bircza, a położone na terenie gminy Bircza to 11,118 ha, czyli ok. 43% wszystkich lasów gospodarczych tego nadleśnictwa. Możemy przyjąć uzasadnione (choć nieco uproszczone) założenie, że wydatki nadleśnictwa na gospodarkę leśną są rozłożone mniej więcej równomiernie w skali wszystkich lasów gospodarczych. To oznacza, że na prace leśne w gminie Bircza nadleśnictwo przeznacza 43% z 14 mln zł, czyli niecałe 6 mln. Pozostałe prace wykonywane są na terenie gmin Fredropol, Ustrzyki Dolne oraz Krzywcza. Czy oznacza to, że tylko prace za 6 mln zł są wykonywane przez podmioty z gminy Bircza? Oczywiście, tak nie musi być. Birczańskie firmy mogą wykonywać przecież prace na terenie sąsiednich gmin. Jednak, z drugiej strony, może zachodzić odwrotna sytuacja: prace na terenie gminy Bircza mogą wykonywać podmioty zarejestrowane w sąsiednich gminach. A w dodatku, to nie musi się w ogóle przekładać na zatrudnienie, czyli gdzie zamieszkują pracownicy zatrudnieni w ZULach. Tak więc, najrozsądniej jest przyjąć „zerowy” przepływ pomiędzy gminami. Oczywiście, kierując się tym rozumowaniem, birczańskie firmy wykonują również zlecenia na terenie nadleśnictwa Dynów (którego cześć wchodzi w skład gminy Bircza). Nie jest to raczej duża kwota, a nasze dalsze rozważania nie dotyczą tego obszaru. W ten sposób podważyliśmy pierwsze twierdzenie wójta Gągoli, jakoby nadleśnictwo wpływało na gospodarkę gminy zlecaniem prac na sumę 14 mln zł. Według nas jest to ok. 6 mln. Oczywiście, jesteśmy otwarci na krytykę, która wskazałaby, że jest inaczej (czego nie możemy wykluczyć).
2) Jak mogłoby wpłynąć na wartość zlecanych prac leśnych powstanie Turnickiego Parku Narodowego lub/i rezerwatu Reliktowa Puszcza Karpacka?
Według projektu Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze powierzchnia parku ma wynosić 17,217 ha, z tego „nowo” chronionych terenów (czyli bez uwzględnienia już istniejących rezerwatów) to 16,659 ha, obejmujących wyłącznie grunty leśne należące do Lasów Państwowych. Na gminę Bircza przypada 3461 ha całkowitej powierzchni parku, w tym 3280 ha bez istniejących rezerwatów.
Z powyższego można wyliczyć, że w przypadku utworzenia parku, powierzchnia lasów gospodarczych w obrębie gminy Bircza, podległych nadleśnictwu Bircza zmniejszy się z 11,118 ha do 7848 ha, czyli o około 3270 ha, co stanowi 29,4%. Prace na terenie poza parkiem mają się odbywać wg dotychczasowych zasad.
Jeśli więc przyjmiemy założenie, że wartość prac leśnych zlecanych na terenie gminy to 6 mln zł, można łatwo wyliczyć, że po utworzeniu parku ta suma spadłaby o 1,8 mln zł do poziomu 4,2 mln zł.
Powtórzmy: spadek wartości zlecanych prac nie wynosiłby 14 mln zł (jak twierdzi wójt w swoich obliczeniach) ale zaledwie…. 1,8 mln zł. I to wszystko, rzecz jasna przy założeniu, że w obrębie parku nie będą się odbywały żaden prace, co oczywiście jest nierealnym założeniem. Parki (a zwłaszcza bogatsze w wyniku postulowanych reform ustawowych) będą też zleceniodawcą różnych prac, w szczególności na terenach poza obszarami ochrony ścisłej.
3) A jak wpłynęłoby na wartość prac leśnych utworzenie samego rezerwatu Reliktowa Puszcza Karpacka? Według projektu FDPrzyr, rezerwat Reliktowa Puszcza Karpacka (położony całkowicie w obrębie planowanego parku narodowego) ma obejmować powierzchnie 8106 ha, z tego tylko 1476 ha na terenie gminy Bircza. Od tej powierzchni odejmujemy areał istniejącego rezerwatu Reberce (który będzie włączony do obszaru RPK) i uzyskujemy 1285 ha. Powtórzmy: 1285 ha, to obszar, o który zmniejszy się powirzchnia lasów użytkowanych gospodarczo w gminie Bircza, w przypadku utworzenia rezerwatu. Postępując podobnie, jak w przypadku parku narodowego obliczamy, że 1,285/11,118 = 11,6%.
Jeśli zaś (jak obliczyliśmy poprzednio) wartość prac wykonywanych na terenie gminy Bircza to 6 mln, to powstanie rezerwatu zmniejszy tą wartość o… 700 tys zł. (!)
Wnioski:
Według powyższych obliczeń, utworzenie parku narodowego przyniesie zmniejszenie zakresu prac leśnych na terenie gminy Bircza (podległych nadl. Bircza) o 29,4%, a utworzenie rezerwatu – zmniejszenie o 11,5%. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę całość lasów gospodarczych (czyli również z obszarem podległym nadleśnictwu Dynów – 14,046 ha) to te procentowe zmniejszenia kształtują się na poziomie odpowiednio 23,5% oraz 9,2%.
Ten spadek w ujęciu kwotowym to 1,8 mln (park) oraz 700tys. zł (rezerwat). A według obliczen pana wójta zakres prac leśnych miałby spaść z 14 mln do… zera. Ocenę jakości tych wyliczeń pozostawiam czytelnikom.
4) Jak wpływy z turystyki mogłyby zrekompensować spadek wartości prac leśnych w gminie Bircza?
Według wyliczeń p. wójta kwotę 14 mln zł należy podzielić przez ilość dni w roku i przyjąć kwotę 60 zł za cenę noclegu. I wtedy dochodzimy do ilości ok. 600 osób dziennie, które musiałyby nocować na terenie gminy. Wtedy spadek przychodów o 14 mln zostałby w pełni zrekompensowany.
Po pierwsze jednak, jak wskazaliśmy powyżej, spadek nie wynosiłby 14 mln a jedynie 1,8 mln zł (park) lub 0,7 mln zł (rezerwat). To podstawowa różnica.
Obliczenia p. wójta są jednak błędne z całkiem innego, zasadniczego powodu. Otóż, przyjęcie, że jedna osoba pozostawia w gminie tylko 60 zł na dobę jest zupełnym nieporozumieniem. Taki turysta korzysta nie tylko z noclegu ale również kupuje coś w sklepie, i może korzystać z innych usług turystycznych. Dość powiedzieć, że przeciętny turysta zostawia w Białowieży ok. 250 zł dziennie. W przypadku przemysłu leśnego chętnie mówi się o tzw. „efekcie mnożnikowym”, czyli pokazuje się, ile miejsc pracy w różnych sektorach kreuje gospodarka leśna. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby taki „efekt mnożnikowy” zastosować w przypadku turystyki.
Wracając do obliczeń: Załóżmy, że spadek wartości usług leśnych wyniesie 1,8 mln (utworzenie parku) a przeciętna suma pozostawiona przez jednego turystę dziennie wynosi 100 zł (to bardzo skromne wyliczenia) to dzienna średnia ilość turystów powinna wynosić…. 50 osób. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę tylko utworzenie rezerwatu, to ta ilość spada do 9 (dziewięciu!) osób dziennie.
Ta liczba nie wymaga chyba komentarza. Może jednak się mylimy. Jeśli tak jest, będziemy wdzięczni za pokazanie w którym miejscu naszych wyliczeń popełniamy błąd i w jakiej skali.
Dziękujemy za uwagę i przy okazji dziękuję Iwonie Bara z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze za przejrzenie
P.S. Oczywiście, nie wzięliśmy pod uwagę innych podmiotów związanych z lasem, chociażby tartaków. Tu jednak zakładamy, po pierwsze, że zmniejszenie pozyskania w obrębie gminy nie będzie duże (aczkolwiek tu obliczenia są nieco bardziej skomplikowane). Po drugie jednak (i co ważniejsze) zakładamy, że miejscowe podmioty powinny mieć pierwszeństwo w dostępie do surowca (czyli w systemie sprzedaży drewna podmioty z terenów na których są ograniczenia powinny uzyskiwać dodatkowe punkty za przerób na miejscu). Nie jest tajemnicą, że większość drewna pozyskiwanego w nadleśnictwie Bircza wyjeżdża poza teren gminy. Ale jeśli zastosuje się preferencje dla małych lokalnych podmiotów przerabiających drewno, całkowity wolumen przerobu „na miejscu” wcale nie musi ulegać zmniejszeniu. Wystarczy pozostawić surowiec na miejscu.