Antoni Kostka
Śmierć oddziału 224 (Gazeta Bieszczadzka)

Jest taki las w Bieszczadach: prawie same buki. Można dojść do niego z dołu, od drogi z Mucznego na Tarnawę. Od góry ogranicza go masyw Bukowego Berda i granica parku narodowego. Las jak las, powiedzą Panie-i-panowie-którzy-się-na-tym-znają. Na mapie tworzy nieregularny trapez, w środku kilka liczb i literek pisanych drobnym drukiem. Rzuca się w oczy liczba 122. To znaczy, że większość drzew ma średnio 122 lata. To ponoć niedużo, nic wartego wielkiej uwagi, teraz las przeszedł do 7 klasy (klasy wieku, oczywiście). A jak zdał do tej klasy, to przyszła pora na niego. Zresztą, sąsiednie oddziały już zostały przetrzebione.
Kiedyś, na początku 20 wieku wycięto tu sporo drzew ale wkrótce potem drzewostan zaczął się odradzać, zajęło mu to właśnie te 120 lat. Ten wiek jest w sam raz na wycięcie tych buków, później zaczną się trochę łamać, próchnieć, zaatakują je jakieś grzyby. A więc, piły w ruch. Na razie trzebież, a potem zobaczymy. Przecież las potrzebuje trzebieży: jak raz ktoś wycinał, to znaczy, ze dalej można i trzeba to robić. Nie można lasu zostawić samego, jeszcze zdziczeje i co to będzie? A tak w ogóle nie ma problemu, bo za 80 lat las będzie „jak nowy”.
Co prawda 20 lat temu chodził tu profesor ze studentami, mówił, ze las to cenny i że warto zrobić rezerwat. Ale Panie-i-panowie-którzy-się-na-tym-znają mówią, że to było „dawno” więc nie ma znaczenia. Teraz jacyś obcy przyjeżdżają i mówią znowu o rezerwacie, ale przecież obcy nie mają głosu; ale skoro tak zanudzają, to zrobimy im konferencję, na której wytłumaczymy, że taki las sam dalej stać nie może. Nawet jak to nas kosztuje więcej niż całe pozyskane drewno, to i tak wytniemy trochę, bo jeszcze ktoś zauważy, że może górski las nie pielęgnowany piłą ma się całkiem dobrze.
No właśnie, jest taka obawa, bo niedaleko jest park narodowy. Tamtym lasom nie grozi pielęgnacja przy pomocy piły. Buki tam same się przewracają, „drewno się marnuje, żal patrzeć”. Panie-i-panowie-którzy-się-na-tym-znają trochę się boją tego sąsiedztwa, bo tamten las jakoś stoi i stoi i rozpaść się nie może. Tak kłuje w oczy, bezczelny.
Ja nie wiem, co stanie się z oddziałem 224. Jednak późnojesienna pora to może ostatni moment, żeby podziwiać go w pełnej krasie. Wygląda jak z ilustracji powieści Tolkiena: jest ciemny, ponury, pełen tajemnic i nieskończonej piękności. Idź tam, „miej serce i patrzaj w serce”. I nie wstydź się wzruszenia, nikt nie zobaczy twoich łez.
Nasz Bór. Zdjęcie: Edyta Podobas